Początek Zawartość Napisz ... Linki Mapa stronyPedagogika

 

Wyłącz muzykę Włącz muzykę

Info dla rozmówców z Forum Polityki

    Dla nikogo, kto ma dzieci w wieku nieco starszym niż niemowlęcy nie jest odkryciem ten "miód" jakim jest proces wychowania.
Zazwyczaj też głęboko jesteśmy przekonani o słuszności przyjętych przez siebie wychowawczych metod i to do tego stopnia iż oczywiste porażki skłonni jesteśmy postrzegać jeśli nie w kategoriach sukcesu to przynajmniej normy.
W odrzuceniu przykrej rzeczywistości "pomagać" nam będą nasze mechanizmy psychologiczne ale w dużej mierze również lansujące odrzucenie tradycyjnych wartości otoczenie.
To jednak nie na nim lecz na nas rodzicach spoczywa odpowiedzialność za przyszłe życie naszych dzieci i za to, jaki im zapewnimy w to życie start.
Ponieważ skutki wychowawczych błędów nieść one będą do jego końca, nie wolno nam w imię własnej wygody od tej odpowiedzialności uciekać, choć jej podjęcie wiązać się będzie z poniesieniem negatywnych emocji dzieci i krytycznych opinii otoczenia.

    I w tym kontekście zdecydowanej krytyki domagają się modne dziś i bezkrytycznie małpowane rozmaite absurdy:

Wychowanie bezstresowe.

Każdy człowiek jest integralną Osobą, i jako taka ma prawo do własnej przestrzeni życiowej.
Przestrzeń ta jak każda inna, otoczona jest granicami, których nie wolno przekraczać innym osobom jak również wykraczać poza nie samemu.
Obmacywana w autobusie kobieta doświadcza ewidentnego naruszenia tych granic.
Nieuporządkowanie seksualne natręta nie może w żaden sposób być tu usprawiedliwieniem, niezależnie od poziomu stresu jakiego doświadcza on na skutek niezaspokojenia popędu.

Chronienie przed stresem rozumiane jako zezwolenie na puszczenie głośnej muzyki o północy, naraża na stres pozostałych mieszkańców budynku. Zaniedbane w ten sposób dziecko narażone zostaje na ogromne urazy emocjonalne w przyszłości. Rodzice bowiem będą pierwszymi i ostatnimi osobami, które pozwolą sobie wchodzić na głowę. Jeśli nienawykłe do kontrolowania swych zachowań dziecko obrażać lub bić będzie szkolnych kolegów, zostanie przez środowisko odrzucone. Jeśli przyzwyczajone do natychmiastowego otrzymania wszystkiego co tylko mu przyjdzie do głowy "pozyska drogą włamania" pożądany przedmiot ze sklepu, zostanie przez społeczeństwo ukarane osadzeniem w więzieniu.
Tak czy inaczej, jeśli nie uda mu się rodzicielskich zaniedbań wychowawczych odrobić w procesie samowychowania (nie takie proste), do końca życia cierpieć będzie bezustanne frustracje z powodu niezaspokojenia swych "słusznych żądań".

O tym co stanie się gdy wejdzie w konflikt z drugim takim wychowanym równie bezstresowo lepiej nie wspominać a ewentualnemu partnerowi życiowemu należy serdecznie współczuć i nie dziwić się zbytnio jeśli długo nie wytrzyma.

Policja w Houston, Teksas, USA opracowała na tę okoliczność

10 RAD DLA RODZICÓW, KTÓRZY CHCĄ WYCHOWAĆ DZIECKO NA CHULIGANA

  1. Od wczesnych lat należy dziecku dawać wszystko, czego tylko pragnie.

  2. Trzeba śmiać się z jego nieprzyzwoitych i grubiańskich słów. Będzie się uważać za mądre i dowcipne.

  3. Należy je odgradzać od wszelkich wpływów religijnych. Żadnej wzmianki o Bogu. Nie posyłać na religię, nie nakłaniać do Kościoła - gdy dorośnie, samo wybierze sobie religię i światopogląd.

  4. Nie wolno mówić dziecku, że źle postępuje. Nigdy! Biedactwo gotowe nabawić się kompleksu winy. A co będzie, gdy później zostanie obwiniony o kradzież samochodu? Ile się nacierpi w przekonaniu, że całe społeczeństwo je prześladuje.

  5. Konsekwentnie róbcie wszystko za dziecko: gdy porozrzuca dookoła rzeczy, sami je podnieście i połóżcie na swoim miejscu. W ten sposób nabierze przekonania, że odpowiedzialność za to, co robi, nie spoczywa na nim, lecz na otoczeniu.

  6. Pozwólcie dziecku wszystko czytać, wszystko oglądać w telewizji, wszystkiego spróbować. Tylko w taki sposób nabierze doświadczenia i pozna co jest dla niego dobre, a co złe.

  7. Kłóćcie się zawsze w jego obecności. Gdy wasze małżeństwo się rozleci, dziecko nie będzie zaszokowane.

  8. Dawajcie mu tyle pieniędzy, ile zechce. Niech nie musi ich zarabiać. Byłoby rzeczą tragiczną, gdyby musiało się tak męczyć, jak wy kiedyś.

  9. Zaspakajajcie wszystkie jego życzenia. Niech odżywia się jak najlepiej, używa trunków i narkotyków, ma wszystkie wygody. Gdyby odczuwał jakiś brak, nie będzie sobą - stanie się człowiekiem nerwowym, obdarzonym kompleksami.

  10. Stawajcie zawsze w obronie dziecka. Obojętnie z kim popadnie w konflikt - z policją, z księdzem, nauczycielami czy sąsiadami. Nie wolno dopuścić, by dziecku wyrządzono krzywdę, tylko ono może bezkarnie krzywdzić innych (poczynając od babci, kolegów itp.).

Jeżeli mimo takiej wolności i przywilejów, jeśli mimo tylu dowodów waszej miłości, dziecko wam się uda i nie wyrośnie z niego chuligan, to nie potrzebujecie winić samych siebie. Zrobiliście sami, co tylko się dało, by je zepsuć. Po prostu dziecko nie zrozumiało waszego poświęcenia.

Jak dorośnie, samo wybierze.

Baaardzo wygodna wymówka. Jeśli rodzic sam nie jest pewny dokonywanych wyborów własnych i nie potrafi podjąć odpowiedzialności wynikającej ze swego powołania, nadzwyczaj chętnie obarcza tą odpowiedzialnością swoje niedojrzałe do niej dziecko. A trudno wyrządzić mu większą krzywdę. Zwykle łatwo jest nam zrozumieć i przyjąć, iż dziecko nie potrafi dokonać wyboru np. banku w którym należy ulokować oszczędności więc naturalnie dokonujemy go za nie i nie czujemy potrzeby konsultacji z jego strony. A dziecko zazwyczaj nie powoduje tu problemów, bo sprawy te pozostają poza zakresem jego zainteresowań.
Nie wiedzieć czemu nie dostrzegamy prostej analogii w przypadku innych wyborów jak np. dobór środowiska rówieśników, miejsca i sposobu spędzania czasu (tzw. "imprez" czy wakacji), podejścia do procesu nauki szkolnej czy podejmowania praktyk religijnych.
W tych sferach myślące życzeniowo, nie mające doświadczenia i niedojrzałe emocjonalnie dziecko TEŻ nie jest w stanie dokonać dojrzałego wyboru.
Tylko konsekwencje błędów, w odróżnieniu od utraty lokaty pieniężnej, będą miały skutki nieodwracalne: popadnięcie w konflikt z prawem, nałóg narkotykowy, ciąża, utrata możliwości zdobycia wykształcenia czy spustoszenie moralno-duchowe.

Oprócz braku wolności we "wzięciu na siebie" rodzących się i oczywistych negatywnych emocji dziecka ważną przyczyną wydaje się być obawa przed zostaniem uznanym za niepostępowych, gdyż w świadomości społecznej coraz bardziej zakorzenia się moda według której ...

Zabrania się zabraniać.

Bezkrytyczny (żeby nie powiedzieć bezmyślny) "kult demokracji" jest źródłem innego absurdu wyrażającego się w skazanych na niepowodzenie próbach pogodzenia sprzecznych ze sobą praw różnych osób lub ich grup. Jeśli wszystkim wszystko wolno, jak pogodzić prawo do zaspokojenia popędu seksualnego jednej osoby z prawem do nietykalności osobistej innej. Konflikt taki domaga się zdefiniowania norm kierujących naszymi zachowaniami, które z kolei muszą zabraniać dokonywania gwałtów a osoby dopuszczające się ich przekroczenia, poddawać sankcjom.

Mówienie dziecku "Nie", nie ogranicza jego praw ani nie kwestionuje jego wolności czy godności. W przypadku, gdy wypowiadane przez rodziców, jest też ZDANIEM SKOŃCZONYM.
Warto zdać sobie sprawę, że pierwszym i podstawowym prawem dziecka jest prawo do otrzymania troskliwego i odpowiedzialnego wychowania ze strony rodziców.
Pozostawienie go samemu sobie w okresie gdy niedojrzałość emocjonalna nie pozwala na dokonywanie dojrzałych wyborów jest najzwyklejszym odebraniem mu tego prawa.
Odpowiedzialne wychowanie nie wyklucza ale wymaga zabraniania dzieciom pewnych czynności a wymagania innych.
To nie tylko prawo rodziców ale ich OBOWIĄZEK.
Zwykle nie ma potrzeby zmuszania dziecka do podjęcia zabawy, zjedzenia deseru czy nieposłuszeństwa bo słowo "nie" zaraz po ''mama" i "tata" jest jednym z pierwszych, którymi swoich rodziców uraczy. Nie trzeba go też uczyć, iż najlepszym sposobem pozyskania zabawki jest zdzielenie łopatką w głowę dziecka które się nią właśnie bawi.
I tu miejsce na wpajanie dziecku (czy tego chce czy nie chce) norm życia społecznego WŁAŚNIE po to, by w przyszłości nie musieć mu zabraniać gwałtów czy rozbojów lecz aby normy zachowań czy normy moralne miało "we krwi".

Kolega rodzic (?).

Partnerstwo między rodzicami a dziećmi nie polega bynajmniej na zlikwidowaniu oczywistego i naturalnego dystansu pomiędzy stronami. Jako osoba inicjująca proces wychowania rodzic musi cieszyć się autorytetem u dziecka i jego szacunkiem.
W przeciwnym wypadku traci autentyczność swego powołania a przekazywane przezeń nauki traktowane są jako względne (bo niby dlaczego mam słuchać osoby "równej sobie").

Za cały komentarz do modnego dziś zwracania się do rodziców po imieniu, niech posłuży relacja znajomego psychologa z autentycznego wydarzenia będącego przedmiotem terapii:

Prowadził nastoletnią dziewczynę, której rodzice nie dawali sobie rady z jej zachowaniami.
Przyszedł ojciec i długo skarżył się na brak jakiegokolwiek wpływu na córkę. W końcu powiedział: "[...] ale ona mnie po prostu bije".
W rozmowie z dziewczyną psycholog zapytał: "Ewo, nie poznaję cię i trudno uwierzyć mi w to, co usłyszałem. Czy jest prawdą, że potrafiłabyś uderzyć swego ojca ?".
Wydymając pogardliwie usta nastolatka odpowiedziała: "Ojca, nie... Mariana - tak."

Imiona oczywiście zmienione.

 

Epilog ?

Choć dziś niewybredne programy mają nas oswoić i przekonać, że Big Brother to niewinna rozrywka, nie oznacza to, iż od czasów Orwell'a niebezpieczeństwo totalitaryzmu zmalało.
Jako azyl przed absurdem i pośrednik między państwem a obywatelem rodzina od zawsze była solą w oku środowisk pragnących "rządu dusz".
Włodzimierz Lenin powiedział niegdyś: "Dajcie mi pierwsze lata dziecka a będzie ono moje na zawsze".
Prymitywne sadzanie "kobiet na traktory" by ich dzieci edukować w przedszkolach o prawdziwej matce której na imię "Ruś Radnaja" i prawdziwym ojcu Józefie Stalinie, zastąpione zostało inteligentniejszymi metodami.
Zamiast ośmieszać się przed światem, lepiej jest wykorzystać polegający na buncie wobec rodziców naturalny etap w procesie dojrzewania każdego młodego człowieka. Daje to zdecydowanie lepsze wyniki gdyż "jak w banku" liczyć można na owocną i spontaniczną współpracę dziecka.
Stworzenie przepisów pozwalających mu zaskarżyć rodziców do sądu nareszcie daje możliwość wciśnięcia państwowego urzędnika w sam środek niedostępnej dotąd społeczności.
I nie będziemy mogli mieć o to pretensji do dziecka tak jak nie można mieć pretensji o to, że jeszcze nie dorównuje nam dojrzałością i życiowym doświadczeniem.
Tym bardziej, że w jego imieniu przemawiać będzie adwokat ...

Bynajmniej !

Mimo niekwestionowanego nasilenia zabiegów aby tak się stało, wcale bynajmniej nie musi to być epilog.

Tym, czego potrzeba naszym dzieciom by uchronić je przed niebezpieczeństwem manipulacji i wykorzystania jest nasza ...

Miłująca obecność.

 

Na górę strony

 

Poprz. Do góry Nast.

Poczta family@polbox.com
Copyright © Hawk Family

Ostatnio zamieszano:
18 czerwca 2002